-
1 słoik 250 ml: około 120–150 kcal
-
1 porcja (1 łyżka stołowa): około 20 do 25 kcal
-
Niska zawartość cukru, beztłuszczowa, dużo warzyw
Składniki (na kilka słoików, w zależności od wielkości)
-
2 kg ładnych, dojrzałych pomidorów (im bardziej czerwone, tym lepsze)
-
1 lub 2 papryczki chili, jeśli lubisz pikantne (ja dodaję je czasami, a czasami nie)
-
30 g czosnku
-
pół pęczka świeżej bazylii
-
1 litr wody
-
1 łyżka soli
-
6 łyżek białego octu
Procedura
- Najpierw zmiksuj bazylię, czosnek i papryczkę chili (jeśli używasz). Powinna powstać kremowa, lekko rustykalna mieszanka. Uważaj, nic gładkiego; nawet odrobina grudek będzie w porządku.
- Połowę tego kremu wlać na dno słoików (które trzeba wysterylizować, uważajcie – ja je trochę gotuję lub wkładam na chwilę do gorącego piekarnika, każdy robi to na swój sposób).
- Przekrój pomidory na pół. Szczerze mówiąc, ja ich nie obieram, ale jeśli przeszkadza ci skórka, możesz je najpierw sparzyć i zdjąć skórkę. Ja wolę ją zostawić, bo dodaje trochę tekstury.
- Ułóż pomidory w słoikach na pesto z czosnku i bazylii, a następnie zalej resztą śmietany.
- Osobno gotuj solankę z wodą i solą przez 3 minuty. Gdy będzie gorąca, przelej ją do wysterylizowanych słoików, prawie po brzegi, pozostawiając trochę miejsca.
- Odstaw na 15 minut. Następnie dodaj po 3 łyżki białego octu bezpośrednio do każdego słoika i szczelnie zamknij.
- W tym momencie odwracam je i pozwalam im całkowicie ostygnąć. Po ostygnięciu przechowuję je w spiżarni, w chłodnym, ciemnym miejscu. A po otwarciu oczywiście wkładam je do lodówki.
Kilka dodatkowych wskazówek
Używam tego dżemu praktycznie wszędzie. Jest pyszny na kromce ciepłego chleba, ale równie dobrze smakuje w zimnej sałatce z tuńczykiem i cebulą lub w prostym daniu z makaronem. Idealnie pasuje też do grillowanych mięs, jako lekko rustykalny sos.
A, i jeszcze jedno: smak! Właściwie, kiedy robisz krem czosnkowo-bazyliowy, spróbuj go i sprawdź, czy ci smakuje, czy też musisz coś poprawić. Czasami szczypta soli lub listek mięty (tak, to też jest dobre!) robi ogromną różnicę.
Krótko mówiąc, nie jest to przepis spisany na wagę, lecz raczej przekazywany „na oko”. Ale kiedy otworzysz słoik i poczujesz aromat… cóż, wtedy zrozumiesz, dlaczego to robisz.
Miłego przechowywania i daj znać, czy spróbujesz!