„Cóż, dziś nie będziesz spał na werandzie. Zostajesz tutaj.”
“Nie chcę sprawiać kłopotów…”
„Kłopoty? Kochanie, to najbardziej ekscytująca rzecz, jaka wydarzyła się na tej ulicy, odkąd przyłapałam pana Mullinsa przycinającego żywopłot w majtkach w panterkę”.
Zaśmiałem się, pomimo bólu w piersi.
Bonnie odchyliła się na krześle. „Więc… co teraz?”
„Nie chcę walczyć. Nie w sądzie. Nie z Tomem. Po prostu… nie mogę stracić wnuków”.
„Więc nie walczymy głośno. Walczymy inteligentnie”.
Zajrzałem przez okno w jej kuchni. Na ganku mojego domu wciąż panowała ciemność.
“Ona coś ukrywa.”
Bonnie uniosła brwi.
„Widziałem ją ostatnio, jak się gdzieś skrada. Szepcze do telefonu. A kiedy Toma nie ma w pobliżu? Promieniuje.”
Bonnie się uśmiechnęła. „No, no. Mała Miss Idealna ma sekrety”.
„Zostanę tutaj. Niech myśli, że po cichu wymknąłem się. A tymczasem… dowiem się, co knuje. Powiedzmy, że babcia jeszcze nie skończyła”.